• Piknik w Borowej

        • Pikniku w Borowej okiem felietonistki

                Na szczęście mogę napisać tekst swobodny. Nie muszę trzymać się formy, jak moje starsze koleżanki z liceum w Długołęce, Ola i Małgosia. Mogę opisać przygodę z Krzysztofem Jabłonowskim, jaką przeżyłyśmy w środku nocy w pewną deszczową, wrześniową sobotę. To znaczy o 10 rano byłyśmy już w Borowej i stałyśmy już zwarte i gotowe pod pałacową bramą – zwarte i gotowe, to znaczy obgryzając ze zdenerwowania resztki paznokci, potem to już były opuszki palców. Pierwsze, co nam powiedziano to: „O dobrze, że już jesteście! Będziecie oprowadzać po pałacu.”. Coooo? Jak to? Tego nie było w planach? O przepraszam, my się nie zgadzamy. O przepraszam, musicie improwizować- to kwestia pani Izy Trojanowskiej ( dyrektorki GOK w Długołęce) . Nogi totalnie nam się ugięły pod ciężarem nieuporządkowanych myśli. 
               Godzina przygotowywań, ukradkowych spojrzeń, zagryzania warg, rozkładania stoiska – schwerinków, nieobecnych folderów, naszej pracy. Paparazzi łapią za aparaty. Media doszukują się skandali. Za chwilę my! Jeszcze tylko przez kilka krótkich minut wykład historyka, pana Nowaka i czas na nas. A jednak… ‘śmierć’ przyszła wcześniej. Biednemu panu Nowakowi przerwano i na pierwszy ogień poszła Aneta Rupart ze swoją historią o reliefie upamiętniającym śmierć K.Ch. Schwerina. Tłumy szalały! A były pokaźne. Tu pan Znamirowski promiennie uśmiechnięty, tam pani Miłkowska z wesołym błyskiem w oczach, pani Sułek pogrążona we wspomnieniach i inni głęboko zafascynowani przemówieniem. W końcu głos przejęły królewny, czego na co dzień się nie spotyka. 
               Nie było tak strasznie, jak się mogło wydawać. Przemówienie przed tłumem wyszło świetnie, zmusiłyśmy do refleksji wielu ludzi. A taki był właśnie nasz główny cel - poruszyć wyobraźnię człowieka. I się udało, a przynajmniej w większości.
          To nie był koniec promowania pałacu w Borowej. Kilka minut na złapanie oddechu, dyskusja z naszym wychowawcą Mariuszem Kowalskim, wygłupów. Kilka zdjęć i otarcie ostatnich kropelek potu. Do dzieła więc! Pałacowe komnaty czekają, a razem z nimi ewentualne kaski dla bezpieczeństwa.
               Tak jak nam powiedziano, improwizowałyśmy. Momentami przeznaczenie wymykało nam się z rąk i to nie my oprowadzałyśmy po pałacu, a oprowadzający! Każdy z nich miał coś do powiedzenia. A tam był teatr, tu była sala gimnastyczna. Pamiętasz te kominki? A te kolumny, one były brązowe! Aż miło było słuchać tych rozmów, przyglądać się roześmianym twarzom i prawdziwemu mieczu, który był w posiadaniu młodych królewiątek. Czułyśmy się tak, jakby nagle cofnięto czas…
          To było nasze ostatnie przeistoczenie w księżniczki. Ostatnia zabawa w pałacu. Nie żałujemy przeziębień, jakie wyszły w wyniku założenia sukienek, kiedy na dworze termometry pokazywały dwanaście stopni. Nie żałujemy dwóch pierwszych tygodni września, w czasie których sumiennie przygotowywałyśmy się do przemówienia. Na ten jeden dzień – warto było zostać królewną.

           
    • Kontakty

      • Liceum Ogólnokształcące im. Olimpijczyków Polskich w Długołęce
      • tel. dyrektor/sekretariat: 71 315 22 89;
        tel. pedagog szkolny: 71 315 16 78
      • ul. Szkolna 40
        55-095 Mirków Długołęka
        Poland
      • Na podstawie art. 37.7 RODO informuję, że Inspektorem ochrony danych (IOD) jest Pan Adam Korzuch, e-mail: korzuch@infoic.pl
      • Zdjęcia umieszczone na stronie szkoły i facebooku nie są portretami i służą wyłącznie promocji szkoły.
      • https://www.facebook.com/zlg.dlugoleka/
    • Logowanie